Tokyo: aklimatyzacja
Aklimatyzacja
Kot już prawie miesiąc u nas jest, więc dobry moment na aktualizacje.
Od strony zdrowothej wiele się nie zmieniło: ma wcierany w uszy jakiś specyfik raz dziennie, w celu zabicia znajdujących się tam pasożytów/grzybów/bakterii/sam nie wiem. Je codziennie 4 saszetki jedzenia (zamiast 3 które powinna, żeby trochę nabrała wagi) i sobie zdrowieje powoli.
Miło patrzeć ostatnio jak zaczyna się bawić sama ze sobą. Ciężko uchwycić na zdjęciu kota biegającego w kółko i łapiącego koci domek łapkami, więc zamiast tego zrelaksowany kot któremu zaciął się język w pozycji “wystawiony”:
Ale no właśnie, bawi się na razie sama ze sobą, bo jeszcze nie jest w pełni gotowa na spotkanie z kotem rezydentem. Mimo że kot bardzo przyjazny i zainteresowany nowym lokatorem, kotka - z jakiegoś powodu - chyba się go boi i syczy jak podchodzi.
Na szczęście, powolne dokacanie (wydaje mi się, że poprawnie przeprowadzone) przynosi efekty i:
- Kotka nie reaguje już tak agresywnie, chociaż dalej zachowuje swoją prywatną przestrzeń i odmawia bliższego kontaktu
- Kot rezydent nie jest już tak zainteresowany i bardziej ignoruje kotkę (co daje jej więcej spokoju)
Niestety, z uwagi na to że lepiej je obserwować gdy są razem i moje inne zobowiązania (nie ma mnie obecnie w domu), kotka dalej czeka w swoim małym pokoiku.